Nie okłamuj prawnika!
Wstęp
Wydawałoby się, że człowiek szukający pomocy prawnej będzie robił wszystko aby tą pomoc otrzymać. Jednak nie wystarczy zgłosić się do zawodowego pełnomocnika, aby ta pomoc była skuteczna. Oczywistym jest, że żaden odpowiedzialny radca prawny czy adwokat nie będzie gwarantował wyniku sprawy. Zgodnie z kodeksem etyki nie wolno mu tego robić pod żadnym pozorem. Co więcej: czasem się zdarza, że należy potencjalnemu klientowi odradzić wkraczanie na ścieżkę prawną dla jego własnego dobra. Kiedy udajemy się do prawnika, podstawą jest zapamiętanie jednej zasady.
Nie okłamuj prawnika
Przede wszystkim adwokat, radca prawny czy też aplikant adwokacki lub radcowski są obowiązani zachować w tajemnicy wszystko, o czym dowiedzieli się w związku z udzieleniem pomocy prawnej. Obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie może być ograniczony w czasie. A żaden z wymienionych nie może być zwolniony z obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej co do faktów, o których dowiedział się udzielając pomocy prawnej lub prowadząc sprawę. Macie zatem gwarancję, że nic co powiecie lub przekażecie nie wypłynie na zewnątrz.
Aby jednak udzielić pomocy prawnej zgodnie ze sztuką, taki prawnik musi być poinformowany o wszystkich okolicznościach i faktach mogących mieć znaczenie dla sprawy. Tymczasem bardzo często się zdarza, że klient „na wszelki wypadek” pomija niektóre z nich obawiając się, że ich ujawnienie mu zaszkodzi. Albo uznaje niektóre zdarzenia za „nieważne”. I zapamiętać należy.
To nie jest przesłuchanie
A prawnik Was nie ocenia. Zadaje pytania nie po to aby Was pogrążyć, ale po to aby Wam pomóc. A im więcej widzi się nieścisłości w przedstawianych faktach tym wątpliwości do rozwiania więcej. Stąd też czasami mylne wrażenie, że się klienta przesłuchuje. Poznanie faktów naprawdę jest konieczne, bowiem pozwala opracować najlepszą strategię obrony przed żądaniami. Albo ataku za pomocą pozwu, jeśli jest taka potrzeba. Ku przestrodze dwa najbardziej drastyczne przykłady.
Włamano mi się na konto i nabrano pożyczek
Tak. Takie sytuacje się zdarzają i wcale nie są takie rzadkie. Nasza klientka jednak postanowiła taką wersję nam przedstawić, bowiem uznała iż tak będzie dla niej lepiej. Zapewniała przy tym solennie, że tak właśnie było. W krótkim czasie jednak okazało się, że żadnego włamania nie było a cała historia została stworzona na potrzeby dobrego samopoczucia jej partnera. Ten ostatni zaś został zaskoczony zupełnie, niczym podmiot liryczny znanej piosenki „Baranek” zespołu Kult. Przy czym nie dowiedział się tego od nas. Klientka bowiem kontaktowała się z nami za pośrednictwem jego adresu e-mail. Sprawy o zapłatę udało się częściowo wybronić, ale zaufania nie dało się już odbudować. W tym miejscu trzeba przypomnieć: nie mówcie „nic i nigdy” skoro wiecie, że było jednak „coś i kiedyś”.
Nic nie podpisywałem
Wierzyciel posłużył się bardzo starym nakazem zapłaty z klauzulą wykonalności. Na całym tytule wykonawczym nie było żadnej wzmianki o toczącej się wcześniej egzekucji. Klient twierdził, że nie wiedział nic o istnieniu tego nakazu. Po weryfikacji w sądzie okazało się, że jednak ten nakaz odebrał. Odpadła zatem możliwość zaskarżenia nakazu sprzeciwem. No ale wszak upłynęło 10 lat od nadania klauzuli wykonalności. Wniosek egzekucyjny został złożony po 12 latach, zatem spokojnie można złożyć powództwo opozycyjne wobec tego tytułu. Zgodnie bowiem z doktryną nastąpiło z pewnością zdarzenie w wyniku którego nie może być roszczenie egzekwowane. A to ze względu na jego przedawnienie. Po kilkukrotnym odebraniu zapewnienia, że naprawdę nic nie było robione w tej sprawie, złożyliśmy owo powództwo opozycyjne. Pozwany wierzyciel w odpowiedzi na pozew przysłał piękną, podpisaną przez dłużnika ugodę, w której zobowiązał się on do spłacenia należności objętej tytułem wykonawczym w ratach. Przerwał tym samym bieg przedawnienia, bowiem podpisał to 6 lat po powstaniu tytułu. I żadna siła nie mogła już zmienić wyniku. Nie dość, że sprawę przegrał, to jeszcze został obciążony kosztami poniesionymi przez drugą stronę.
Podsumowanie
Nie wiemy czy da się przekonać nieprzekonanych. Okłamywanie jednak prawnika który ma Wam pomóc może – jak widać – przynieść różne skutki. Przy czym te finansowe mogą okazać się najmniej dotkliwe. Zatem: nie okłamuj prawnika!
Pamiętaj!
Zanim z kimkolwiek porozmawiasz, czy podpiszesz jakąkolwiek ugodę, skontaktuj się z nami
Pozwól sobie pomóc, wypełnij formularz
ponieważ
„…nie każda sytuacja, która wydaje się beznadziejna, jest nią w rzeczywistości…” Wyrok SN z dnia 3 lutego 1986 I KR 446/86