ANTYWINDYKACJA

ANTYWINDYKACJA

PRAWO SPADKOWE

PRAWO SPADKOWE

UPADŁOŚĆ KONSUMENCKA

Z pamiętnika antywindykatora – wyższa kultura… pazerności

Podziel się:

Na początku był kredyt

Pan Piotr żył sobie spokojnie, pracował, miał jakieś tam stabilne dochody. Jak większość. Odważnie patrzył w przyszłość więc – skuszony reklamą – postanowił sobie coś kupić. Coś, co uprzyjemni mu życie a co nie obciąży zbytnio budżetu. Że gotówki nie stało, postanowił skorzystać z kredytu. Długo nie szukał. Pan z melonikiem spłynął – niczym Mary Poppins – wprost znad miejskich budynków pięknie prezentujących się na tle zachodzącego Słońca, zamknął parasolkę i zachęcił naszego bohatera do skorzystania z oferty. Nieco za dużej na jego potrzeby, ale… „gotówka się zawsze w domu przyda”, a kredyt „jest korzystnie oprocentowany”. Pod presją argumentów podpisał więc nasz nieborak wszystko co mu dali, łącznie z oświadczeniem o dobrowolnym poddaniu się egzekucji. Skoro jednak kasy było więcej to i rzecz można było kupić lepszą. W końcu jakoś to będzie. No i niestety jakoś nie było, zaczęły się kłopoty w pracy, później ze zdrowiem, zrobiły się jakieś zaległości. Skutkiem tego nasz bank wypowiedział kredyt i wystawił

Bankowy tytuł egzekucyjny

Co to była za franca każdy chyba pamięta. Dosyć powiedzieć, że wystarczyło oświadczenie banku, że coś mu się tam należy i sąd – chcąc nie chcąc – musiał takiemu oświadczeniu nadać klauzulę wykonalności. Tak było i w tym przypadku. Bank ową klauzulę dostał, skierował rzecz do egzekucji i tak sobie to trwało. Komornik coś tam ściągał, nasz klient jakoś się do tego stanu rzeczy przyzwyczaił i tyle. Kiedy jednak jego sytuacja finansowa już się poprawiła na tyle aby spróbować się z właścicielem melonika dogadać, ruszył do boju. Bój był krótki, bowiem po pierwszym kontakcie z bankiem został odgoniony parasolką a w zamian dostał – dziwnym trafem – dopiero po interwencji

Pismo zawiadamiające o cesji

Było to bardzo zastanawiające. W piśmie bowiem była informacja, że bank zbył wierzytelność wiele miesięcy wcześniej. Nasz bohater przeczytał najpierw uważnie:

A następnie – po stwierdzeniu, że bank sprzedał dług, wysmarował pisemko do Alior Banku z żądaniem zakończenia postępowania egzekucyjnego oraz zwrotu niesłusznie pobranych środków. Czekał trochę na odpowiedź i dowiedział się, że

Nie mamy pańskiego płaszcza. I co Pan nam zrobi?

Innymi słowy: spadaj leszczu. No, może trochę grzeczniej. Pisemko poniżej.

Na szczęście nasz bohater był z tych bardziej dociekliwych. Poczytał tu i ówdzie. Podowiadywał się, pomyślał, stwierdził, że darmowa pomoc prawna nic nie kosztuje, wypełnił formularz i trafił do nas. My oczywiście znaleźliśmy

Rozwiązanie problemu

Najpierw wytoczyliśmy powództwo z art 840 §1 pkt 2 kpc w myśl którego dłużnik może w drodze powództwa żądać pozbawienia tytułu wykonawczego wykonalności w całości lub części albo ograniczenia, jeżeli po powstaniu tytułu egzekucyjnego nastąpiło zdarzenie, wskutek którego zobowiązanie wygasło albo nie może być egzekwowane. Tak. Sprzedaż wierzytelności jest takim zdarzeniem. Trochę to trwało, ale bank nawet się nie bronił, skutkiem czego sąd wydał wyrok zaoczny.

Bank nie raczył wyroku wykonać, więc zawnioskowaliśmy z prawomocnym wyrokiem o umorzenie postępowania egzekucyjnego, zaś koszty procesu ściągnęliśmy przez egzekucję

Bank nie raczył oczywiście zwrócić wyegzekwowanych środków, bo – jak twierdził – po weryfikacji sprawy nic nikomu nie był winien. Sąd Rejonowy w Warszawie był innego zdania:

Potem szybka egzekucja należności głównej oraz kosztów i było po sprawie

Na zakończenie

Z powyższej historyjki morał taki, że nigdy nie należy się poddawać i tracić nadziei a w przypadkach wątpliwych warto skorzystać z fachowej porady. Co prawda rozwiązanie powyższego problemu wydaje się proste, ale zapewniamy, że to już jest tylko efekt. Poprowadzenie sprawy do szczęśliwego zakończenia trwało ponad rok.

Zenon Depta

Aby być na bieżąco z nowościami, polub naszą stronę

Pozwól sobie pomóc, wypełnij formularz

Podziel się:
Zadzwoń